Selena Banach pochodzi z Wałbrzycha. Jej rodzice przeprowadzili się do Bydgoszczy, ponieważ tylko tutaj istniała szkoła dla niewidomych dzieci. Dziś jej nazwisko można znaleźć w pamiątkowym zeszycie, wydanym z okazji 100-lecia Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego im. L. Braille’a w Bydgoszczy. Jest bowiem jedną z dwojga absolwentów tej szkoły, którym udało się wyjść poza krąg osób niewidomych.
Wiedza z liceum
- Kończyłam liceum medyczne dla niewidomych. Wyniosłam z niego wiedzę teoretyczną; poznałam fizjologię ciała i podstawy medycyny klinicznej - zdradza Selena Banach.
Selena Banach od dziecka wykazywała niezwykłe zdolności, miała wyższy od przeciętnego poziom inteligencji, wyczuwała energię kamieni, ludzi i miejsc.
- Ja się do tego swojego niewidzenia zupełnie się nie nadawałam - wspomina z uśmiechem. - Człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić. Jeśli ma w sobie wielką wiarę, zawsze da sobie radę.
Przypadek zrządził, że Selena zajęła się medycyną chińską. Kiedyś wykonano jej zabieg akupunkturowy. A potem były kursy, spotkania z innymi terapeutami. Wszystko po to, by potrafiła diagnozować swoich pacjentów z pulsu i na tej podstawie mogła wspierać chorych, stosując akupresurę, zielarstwo oraz wiedzę o energetycznych właściwościach minerałów.
- To nie jest tak, że mam w sobie energię, którą produkuję jak reaktor atomowy - żartuje i poważnie tłumaczy: - Jestem raczej przekaźnikiem, otwartym na zewnątrz.
Selena Banach podkreśla, że w medycynie chińskiej najbardziej ceni to, że obejmuje ona cały organizm. Zatem im silniejsze negatywne doznania, tym cięższe choroby.
- Nerki są połączone z emocją strachu - wylicza. - Wątroba ze złością. Choroby żołądka wywołują skrajne pragnienia. Ciągły żal wywołuje schorzenia płuc i jelita grubego...
Pamięta pacjentów
Selena pamięta każdą osobę, której starała się pomóc. Pacjenci też nie zapominają spotkania z nią.
Bioenergoterapeuci, ludzie zajmujący się tzw. medycyną niekonwencjonalną, różnie są postrzegani przez dyplomowanych lekarzy.
- W gronie lekarskim zawsze mamy wątpliwości. Trudno udowodnić takie zdolności i dlatego, czasami trafia się na szarlatanów - twierdzi Zbigniew Sobociński, dyrektor do spraw lecznictwa Szpitala Uniwersyteckiego im. Biziela. - Nie mam jednak nic przeciwko, jeśli takie zabiegi pomagają psychicznie pacjentom. Ziołolecznictwo, akupunktura i akupresura są w Bydgoszczy stosowane od lat, na przykład w poradni leczenia bólu.
Artykuł ukazał się 10.02.12 w Exspresie Bydgoskim
link do artykułu:
http://www.nowosci.com.pl/look/article.tpl?IdLanguage=17&IdPublication=2&NrIssue=2056&NrSection=1&NrArticle=220644&IdTag=18